poniedziałek, 26 czerwca 2017

I znów nam się zdecydowanie za długo milczało


...i blog zapadł w "sen wiosenny".
Nie będę się tłumaczyć, bo doskonale wiem, że nawet w natłoku różnego rodzaju zajęć i obowiązków czas na bloga znalazłby się, gdybym tylko miała choć minimalną motywację. Tak się jakoś złożyło, że nie mogłam znaleźć słów ani chęci na pisanie. Zastanawiałam się nawet, czy nie "odszczekać" prowadzenia bloga, ale donośne szczekanie dochodzące z ogrodu przypomniało mi, że nie od tego tu jestem. Że od ob-szczekiwania i od od-szczekiwania jest ktoś inny (nowy pseudonim na lato: Szczek), który nie wyraża zgody na zamknięcie JEGO miejsca w sieci. Wiecie, tytuł bloga mówi sam za siebie: PIES, my i cała reszta.


Pies ma się świetnie.
My też mamy się naprawdę dobrze.
Pomijając wiosenne kryzysy (bo tegoroczna wiosna bardziej przypominała jesień, i to wyjątkowo nieprzyjemną), 2017 okazał się naprawdę fantastyczny.

W ekspresowym skrócie: zaczęły się wakacje, uświadomiłam sobie, że będę w końcu miała czas wolny, który zamierzam poświęcić nie tylko na spacery i włóczęgi, ale i na przyjemności domowe: pisanie, czytanie, gotowanie... No i zamierzam się lenić. Nie robiłam tego chyba od Wielkanocy. Właściwie to najchętniej leniłabym się całe wakacje, ale podejrzewam, że ze ślubem i weselem w planach (to już w sierpniu!) może mi to się to nie udać, niemniej - chęci mam dobre.

Postaram się bardziej regularnie raportować, co u nas! Najbliższa planowana notka na pewno będzie o nowych pomysłach Jackusia, a kolejna - może trochę bardziej o ludzkiej części naszego stada.