niedziela, 23 lipca 2017

Co je pies?

i nie, nie chodzi o głupi żart z cyklu "pies to je takie stworzenie, co ma cztyry łapy i ogon..." - ostatnio takim tekstem uraczył nas wyjątkowo towarzyski dziadzio, który przykleił się do nas spacerze. Chodzi o to, co pożera pies. Mój pies w szczególności.
Mój pies, gdyby mógł, jadłby wszystko, czego nie powinien jeść - ciastka, czekoladę, kawką z mlekiem też by nie pogardził... Na szczęście nigdy jeszcze nie dorwał żadnej z tych rzeczy, tylko próbował (chociaż co do kawy, nie mam pewności, czy raz nie zdążył umoczyć nochala). Gorzej jest (a właściwie było) z jedzeniem przeznaczonym dla psów.
Na początku było różnie - testowaliśmy różne karmy, najpierw wersje szczeniackie różnych firm, ale Jack w żadnej się nie zakochał i wciąż trwało szukanie TEGO WŁAŚCIWEGO smaku - a ja utrudniałam sprawę, bo życzyłam sobie, żeby poza walorami smakowymi karma miała też jakieś insze plusy. Nasz pies jest trochę niejadkiem, tzn. ma fazy, kiedy skubnie kilka chrupków dziennie i koniec, a są dni, kiedy je na potęgę i swoją kolację wyprasza już w porze obiadu (niestety, odwieczny problem, kiedy mieszka się z rodzicami - można tłumaczyć, zabraniać itp, ale Starszy Pan da jeść, bo piesek TAK PATRZY). Przez jakiś czas próbowałam podstępnie przekonywać go (psa, nie Pana) do jedzenia, potem odpuściłam - widzę, że po kilku dniach grymaszenia pies przez dłuższy czas je normalnie. Mam mroczne podejrzenia, że "dni niejadka" to tak naprawdę dni, kiedy Pan Starszy dokarmia psa czymś nielegalnym, ale niestety nie mam dowodów.
Niemniej jednak jeśli chodzi o suchą karmę, etap eksperymentów i poszukiwań już za nami, chyba znaleźliśmy ideał. Świetnie sprawdzają się u nas karmy Brit Care Super Premium, ostatnio dziczyzna i ziemniaki oraz śledź i łosoś, wcześniej też łosoś z ziemniakami i jagnięcina z ryżem. Mimo tego, że Mały jest po kastracji, nie tyje i dostaje normalne porcje normalnej karmy. Lubię Brita (kupować, nie jeść), bo smakuje psu i skład ma całkiem fajny oraz, co nie jest bez znaczenia przy nauczycielskiej pensji, nie jest wcale drogi. Przy specjalnych okazjach częstujemy Jacka karmą mokrą - Dolina Noteci albo ostatnio puchą Bozity. Do tego ucha i ścięgna wołowe i poroże jelenia w ramach przegryzki, czasem też żwacze wołowe. Odstawiliśmy już właściwie wszystkie inne smakołyki, jeśli nie liczyć tabletek Rumen i oczywiście tabletek na odrobaczanie, dla których mój pies wykona każdą możliwą sztuczkę. Ostatnio w ramach nagrody Mały dostaje czasem pojedyncze kocie chrupki jakiejś nieznanej mi firmy - próbka zabłąkała się w naszym zamówieniu z Zooarta, a kot Czesław stanowczo odmówił spróbowania, więc zanim zdążyłam się połapać, jego porcję wciągnął Jack i był wyraźnie zachwycony. Na ogół jednak smakiem dla psa jest marchewka, arbuz, banan... Samo zdrowie. O ile Mały nie przydzieli sobie smakołyku ze stołu: odrobiny spaghetti, paróweczki czy innego cuda, które ludziom skapnie na ziemię albo które zostawią na talerzu, kiedy idą odebrać telefon...
A czym wy karmicie wasze psiaki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz