sobota, 25 czerwca 2016

Robale

Tego wpisu nie planowałam jeszcze nawet tydzień temu, takie to były piękne czasy...
Ale potem przyszły wielkie deszcze, następnie wielkie słońce i zaczęły się nocne ROBALE. Pies oszalał. W ciągu dnia nie ma z nim większego problemu. Jako że w naszych okolicach zapanowały upały, Jack Russell Terrier zmienił się w Jack Russell Zdechlaka. Mniej biega, mniej skacze i trochę mniej drze japę w ogródku... w ciągu dnia. Szał zaczyna się za to w nocy. Jack nabiera apetytu, entuzjastycznie pożera kolację i ustawia się przy drzwiach. Wczoraj pochwaliłam go za to bardzo, jaki mądry piesek, czeka przy drzwiach, bo chce siusiu i takie tam... Akurat. Po otwarciu drzwi wystrzelił na trawnik jak z procy, ale o żadnym siknięciu nawet mowy nie było, bo zaczęło się polowanie na te małe, latające tuż przy trawie ROBALE. A jak już polowanie, to z wielkim szczekiem (w czasie ogródkowych zabaw w ciągu dnia nie tępimy jego szczekania, a wieczorami się nie bawił, tylko robił co musiał i wracał do domu, więc problemu z gwałceniem ciszy nocnej raczej nie było). W myślach przepraszając sąsiadów, złapałam psa (nasze pięknie wytrenowane "do mnie" w obliczu ROBALI  nie podziałało) i przyniosłam do domu. Pół godziny później - Mały czeka w gotowości pod drzwiami. Myślę sobie: ROBALE czy sik? Wolałam nie ryzykować i wypuściłam go po raz drugi, ale po powtórce z rozrywki (tylko tym razem byłam w pidżamie, więc czaiłam się w ogródku tylko w ciemnych i oddalonych od ulicy kątach, żeby go schwytać) postanowiłam być wredną babą i za trzecim podejściem wyprowadziłam biedaka do ogrodu nie dość, że na smyczy, to jeszcze przypięłam ją bezpośrednio do obróżki (a dotychczas Mały wychodził na spacery w szelkach). No i dramat! Tyle ROBALI, a na żadnego nie udało się skutecznie zapolować, bo COŚ ciągnęło za szyję! Na szczęście za ostatnim podejściem Jack się obraził (na mnie) i nie próbował już w środku nocy obszczekiwać ani ROBALI, ani smyczy.
Jakieś sprawdzone metody, żeby 3,5 miesięcznego pieska oduczyć łapania ROBALI w locie? A właściwie niekoniecznie nawet łapania w locie, to jest całkiem urocze, ale darcia na nie japy i zjadania ich po udanym polowaniu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz