poniedziałek, 18 lipca 2016

Pies za granicą na spacerze - najdziwniejsze odwiedzone miejsca (2)

Trzy niespodziewane miejsca, w których był Jack, zanim skończył czwarty miesiąc swojego pieskiego życia:

1. Kolejka linowa
Z pewnymi obawami wzięliśmy go na zamek na górze (niewysokiej, ale jednak) w Heidelbergu - z nastawieniem, że jeśli Mały się zmęczy, któreś z nas weźmie go na ręce. Niepotrzebnie. Pies wdrapał się rączo na szczyt i chciał jeszcze, za to my odpadliśmy i na dół zjechaliśmy kolejką linową.

2. Centrum handlowe
Nigdy nie interesowałam się, gdzie można wchodzić z psem, a gdzie nie. Z kotami nie było problemu: zabrać czy zostawić w domu, zadrapałyby nas na śmierć, gdyby je gdziekolwiek wlec... Z Jackiem, oczywiście, sprawa jest odwrotna. Na szczęście przy wejściu do centrum widniał znak, że psy tylko na smyczy. Widok pomykającego po Saturnie na smyczy szczeniaka i miny ludzi - bezcenne.

3. Kawiarnie i restauracje
Na razie, skoro jest lato, wybieramy ogródki, ale i tak ludzie dziwnie patrzą, bo w kawiarni trzymam Młodego na kolanach - trochę jeszcze jest za głupi i za bardzo uwielbia ludzkość, żeby go przypiąć do krzesła i zignorować. Nie ma problemu z próbami podjadania, Jack na szczęście nigdy nie nabrał tego nawyku. Na kolanach albo śpi (przeważnie, podobnie zresztą jest w samochodzie), albo prowadzi obserwacje ludzi, a zwłaszcza dzieci, które kocha miłością czystą i odwzajemnioną.

Nie chodzi o to, że wleczemy biednego szczeniaczka w "ludzkie" miejsca, bo jesteśmy sadyści i męczymy zwierza. Chodzi o to, że w ciągu tych dwóch miesięcy Jack stał się członkiem rodziny, a to rodzinne wakacje! Nie będziemy przecież zostawiać go na pół dnia samego w domu, na dodatek w obcym miejscu. Jack świetnie znosi wędrówki, nowe miejsca i chyba to wszystko całkiem lubi. Kiedy jest zmęczony, wtula się we mnie i śpi, a mi się już włączyła selektywna głuchota na komentarze ach, jaki słodki wypowiadane w różnych językach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz