sobota, 18 czerwca 2016

Dlaczego "psi blog"?

Dorobiłam się dotychczas trzech blogów. Zaczęłam kilkanaście lat temu, w okresie licealnym, kiedy blog służył głównie do marudzenia i narzekania na to, że świat jest zły i nikt mnie nie rozumie. Ciągnęłam to kilka lat, a potem pamiętniczek umarł śmiercią naturalną. Kilka lat temu zrobiłam drugie podejście - pisałam już bardziej "po dorosłemu", nawet kilka osób czytało mnie regularnie... ale czegoś brakowało w moim pisaniu, dziś myślę, że sensownego tematu. Dopiero w trakcie pisania uświadomiłam sobie, że czas blogowania o wszystkim i o niczym jednocześnie minął, na szczęście, bezpowrotnie. Przyszło mi też do głowy, że sama najchętniej czytam blogi tematyczne: o gotowaniu, fotografii, kotach, edukacji, matkach i dzieciakach... a ostatnio o psach (wszystko już niedługo będzie w linkach). Bardzo Czarna Kawa stała się więc Kawą Świętej Pamięci, zamilkłam - w planach na kilka miesięcy, w praktyce wyszło na dwa lata - z nastawieniem, że wrócę do pisania, kiedy będę miała o czym.

Nie wiem, czy to najwłaściwszy moment, ale kłębi mi się we łbie tyle słów, że chyba czas zacząć.

Nie zajmuję się pisaniem zawodowo. Jestem polonistką, przez krótki czas pracowałam w redakcji jako korektorka i wylądowałam w szkole, gdzie z większym lub mniejszym, zależnie od pory roku, entuzjazmem, pracuję do dziś. I - uprzedzając ewentualne pytania - tak, lubię moją pracę, młodzież gimnazjalna jest ok, zarobki tolerowalne, nie wybieram się na wakacje do szpitala psychiatrycznego. Jeśli coś się zmieni w moim nastawieniu, dam znać, ale od siedmiu lat wytrwale niosę "oświaty kaganiec" i nie zamierzam przestawać.
Dodatkowo zajmuję się też fotografią rekonstrukcyjną, chociaż nie tylko. Fotografuję rekonstrukcje historyczne, związana jestem z ekipą odtwarzającą oddziały z II Wojny Światowej. Przydatne, bo przetrenowałam łapanie ostrości na ganiających żołnierzach i dzięki temu udaje mi się niekiedy uchwycić w biegu Jacka, co wcale nie jest takie proste - przy prędkościach, jakie dzikus rozwija.

Postanowiłam połączyć tu obie pasje: fotografowanie i pisanie. Jack aż się prosi o kombinację jednego z drugim! Gościnnie z pewnością wystąpi też Czesław zwany Zuzanną, kot, który po mojej wyprowadzce z domu został u mamy i uparcie twierdzi, że jest psem, chociaż szczekać niestety nie potrafi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz