wtorek, 20 września 2016

O demoralizowaniu Jacka

Migawka ze spaceru sprzed tygodnia.
Wędrujemy kulturalnie po okolicy, witamy się ze znajomymi psami zza płota - po prostu zwyczajny spacer. Nagle do mijanej bramy podbiega jamniko-coś. Merda ogonem i wydaje się przyjazne, więc pozwalam zwierzakom obwąchać się przez płot. Jack szczęśliwy, ogon zasuwa mu jak śmigło od helikoptera, drugi pies zaczyna wesoło szczekać i podskakiwać. Przechodnie po drugiej stronie ulicy zatrzymują się:
- Pani lepiej go zabierze - słyszę i już myślę, że pewnie właścicielka zła, że jej biedaka za bramą kuszą do zabawy, ale nie. - Pani go zabierze, bo tamten jest jakiś nienormalny!
- Nasz też - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Ale nie tak! Zaraz tamten waszego ZDEMORALIZUJE!

[Ostatnio spotyka mnie mnóstwo tego typu sytuacji i właściwie ciężko byłoby z nich zrobić "pełnowymiarowy" post, stąd nowa etykieta - miniaturki. Akurat na kilka zdań.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz